Krzyś, 34 lata:
– Zawsze pociągały mnie dziewczyny o egzotycznej urodzie; ciemnoskóre, Chinki,
Hinduski. Po prostu bardzo chciałem zobaczyć, jak to jest być z taką w łóżku. I
dlatego tak lubię Londyn: wszystkie narodowości na wyciągnięcie ręki. Inny
Polak, Michał, 28 lat zdardza: W Polsce nikomu bym się nie przyznał, że kręcą mnie
faceci. Jeszcze mi życie miłe. Nawet miałem dziewczynę. Ale w Anglii nikt nie
ma z tym problemu. Dlatego odważyłem się wreszcie i wyszedłem „z szafy”. Od
kilku miesięcy mam chłopaka i jestem najszczęśliwszy na świecie.
A jak jest u
Polek? Magda, 25 lat: - W rodzinnym mieście uchodziłam z grubą i miałam
kompleksy: co prawda duży biust, ale wielki tyłek i masywne uda. Tutaj nie mogę
opędzić się od adoratorów, zwłaszcza od chłopaków z Afryki. Wreszcie cieszę się
pełnią seksu. 22-letnia Natalia: - Kilka lat temu potępiłabym każdą, która
zrobiła „to” dla pieniędzy. Dziś już nie jestem taka pochopna w osądach. O mały
włos nie przespałabym się z kolegą, bo obiecał mi pracę i mieszkanie, a ja
akurat nie miałam nawet na chleb. I nie miałam kogo prosić o pomoc.
Aneta, 43 lata:
- Przypadkowo odkryłam w sklepie z bielizną półki z „zabawkami dla dorosłych”.
Wystawione elegancko, dyskretnie. Można obejrzeć bez poczucia, że robi się coś
„brudnego” czy „zakazanego”. Przyznaję, pooglądałam wszystko z
zainteresowaniem, ale wstydziłam się kupić. Zamówiłam on-line.
Kilkuset
emigrantów przebadała doktorantka PUNO, seksuolożka Grażyna Czubińska. Z
anonimowej ankiety wyłonił się obraz postaw seksualnych u osób, które
emigrowały do Anglii po 2004 r. czyli krótko mówiąc najmłodszej Polonii. Czy
coś się w podejściu do pożycia intymnego zmienia wraz z przyjazdem do Wielkiej
Brytanii?
- Emigranci
podkreślali też w ankietach, że dopiero za granicą poczuli, że seks może być
„pełen, naturalności, radości, a nie obciążony „winą” czy „grzechem.” –
tłumaczy badaczka – Respondenci wskazują na większa swobodę i świadomość
siebie, którą zdobyli na emigracji, stąd „coming-out'y” oraz odkrycia
orientacji „bi”. Chętniej też korzystają z sexshopów.
To prawda. Za
granicą nie ma rodziców, sąsiadów i nikt nie doniesie księdzu proboszczowi.
Dlatego chętniej też decydujemy się na seks grupowy i swingowanie (zamianę
partnerów) albo intymne spotkania z osobą poznaną np. przez internet.
Ciemna strona medalu
Ale to nie
znaczy, że ogólnie jest „różowo”. Wręcz przeciwnie. – Przede wszystkim Polacy
dwukrotnie częściej podejmują ryzykowne zachowania seksualne czyli odbywają
stosunki bez zabezpieczenia, pod wpływem narkotyków lub alkoholu z przygodnie
poznanymi osobami – podkreśla Grażyna Czubińska.
– Ma to związek
z poczuciem wolności i anonimowości. Ale anonimowość ma też drugą stronę
medalu: bez wsparcia rodziców czy przyjaciół emigranci są zdani tylko na
siebie. Często odczuwają samotność i wyalienowanie. To powody, dla których za
granicą dwa razy częściej zdradzamy swoich partnerów czy odbywamy stosunek w
zamian za dobra materialne lub przysługę.
Inną cechą
charakterystyczną dla „emigranckiego”
pożycia jest uprawianie seksu przez telefon bądź komunikator internetowy.
Kontakt wirtualny staje się namiastką prawdziwego kontaktu fizycznego z
partnerem, który przebywa za granicą. Co jest największym zagrożeniem związanym
z bardziej otwartym podejściem do życia seksualnego? - Brak zabezpieczenia – zaznacza seksuolożka
– Prezerwatywa chroni przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, ale niewielu
emigrantów pamięta, by ją stosować. To owocuje zwiększeniem zakażeń (dwukrotnie
więcej niż w Polsce).
Czy można temu
jakoś zaradzić? – Czytać, szukać, dowiadywać się i ... tę wiedzę stosować –
tłumaczy Grażyna Czubińska.
– Przebadani
emigranci to osoby młode i wykształcone: blisko 70% z nich ma licencjat,
magisterium bądź studia podyplomowe. Co oznacza, że szwankuje w Polsce edukacja
seksualna. Ta teza znajduje też potwierdzenie w badaniach: co 2. osoba, która
miała w UK kontakt seksualny bez zabezpieczenia prezerwatywą nie była objęta
żadną formą edukacji seksualnej. Te osoby też 1250% częściej podejmowały tą
ryzykowną formę kontaktu, niż osoby, które miały edukację w formie przedmiotu
szkolnego, a także 10-krotnie częściej, niż osoby, które uczestniczyły choćby
tylko sporadycznie w edukacji seksualnej w szkole.
Pamiętajmy o tym i nie dajmy ponieść się emocjom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz