niedziela, 19 listopada 2017

Trudno znieść samotność.

W obcym kraju trudno znieść samotność. Dlatego wielu ludzi na obczyźnie decyduje się na tak zwane podwójne życie.
 
Paweł ma 45 lat. Wygląda jednak znacznie młodziej. Jest bardzo wysportowany i zupełnie nie sprawia wrażenia człowieka, który ma już dorosłe dzieci. Z wykształcenia jest historykiem i przez wiele lat pracował jako nauczyciel. Wiadomo jakie to są pensje, wiadmo też, jakie to jest życie. Dwa lata temu Paweł rzucił nauczanie i przyjechał do Anglii, żeby dorobić i wreszcie stanąć na nogi. Nie znał kompletnie języka. Co nieznający angielskiego historyk może robić w Anglii? Wiele rzeczy - np. pracować na zmywaku. Tym właśnie Paweł zajmował się przez pierwsze miesiące pobytu w Londynie. Ma za sobą ponad 20-letni staż małżeński.

Kiedy wyjeżdżał z Polski, z żoną układało mu się – jak sam mówi – „normalnie”. Przestali się dogadywać, odkąd zamieszkał tutaj. Żona nie rozumiała na przykład tego, że nie przysyła im aż tylu pieniędzy, ile jej zdaniem powinien wysyłać. Miała w tej kwestii znacznie większe oczekiwania, zwłaszcza że syn zaczynał studia, a córka szykowała się właśnie do małżeństwa. Paweł narzeka, że żona nie rozumiała wielu rzeczy z jego życia tutaj. W Anglii było mu bardzo ciężko. Praca na zmywaku frustrowała go. W żonie nie miał żadnego oparcia. Ona miała o wszystko pretensje i, zdaniem Pawła, myślała tylko o kasie. Przez telefon miał wrażenie, że rozmawia z jakąś inną kobietą niż tą, którą zostawił w Polsce. Zastanawiał się, czy to ona się zmieniła, czy też on przejrzał wreszcie na oczy. Zaczął nawet podejrzewać, że go zdradza.





Prawdziwi przyjaciele
Jak większość Polaków w Londynie Paweł wynajmował dom wspólnie z kilkoma innymi rodakami. W tym domu mieszkała też między innymi Hanka - młodsza od niego o kilkanaście lat. W Polsce była samotną matką. 17-letnią córkę zostawiła u rodziców w Elblągu, a sama pojechała szukać w Londynie lepszego życia. Pracowała sprzątając biura. Paweł twierdzi, że Hanka jest kompletnym przeciwieństwem jego żony. Poza tym miała i ma nad tamtą jedną niewątpliwą przewagę - jest na miejscu. Dobrze im się rozmawiało. Oboje mieli wrażenie, że świetnie się rozumieją. Można nawet powiedzieć, że się zaprzyjaźnili. I jak to z przyjaciółmi bywa, wpadli na pomysł, jak tu zaoszczędzić jeszcze kilka groszy. Postanowili, że wynajmą dwuosobowy pokój razem. - Tak będzie taniej - tłumaczyli sobie nawzajem. W nowym pokoju osobno przespali tylko pierwszą noc. Żyją razem od ośmiu miesięcy. Paweł boi się tylko tego, że któregoś dnia żona zapragnie przyjechać nagle do Londynu. Co wtedy zrobi? Mówi, że na razie nie ma zamiaru się nad tym zastanawiać. Nie zamierza żonie nic powiedzieć. Po co? Po co mu rozwody albo kłótnie? Dobrze jest, jak jest. A pieniądze do Polski wysyła, bo myśli o swoich dzieciach.

Kochanka ma lepiej
Takie związki często trzyma się w sekrecie z powodów finansowych. W Polsce dom albo własne mieszkanie to majątek, na który pracuje się często całe życie. Paweł twierdzi, że zna jeszcze dwie osoby, które podobnie jak on prowadzą tu podwójne życie. Wielu Polaków w Londynie zaczyna wszystko od nowa. Odcinają przeszłość grubą kreską, tak, jakby to, co zostawili w Polsce, było tylko odległym wspomnieniem – twierdzi Paweł. - Ludzie, których spotykasz, nic o tobie nie wiedzą. Możesz więc opowiadać im o sobie wszystko, co chcesz, bo i tak nikt tego nie zweryfikuje. Nie ma tu nikogo, kto by cię kontrolował. Łatwo jest tu prowadzić podwójne życie.Paweł mówi, że gdyby rozstał się z żoną, to na pewno straciłby ich wspólne mieszkanie i nie miałby do czego wracać. A on nie chce tu żyć wiecznie. Co będzie dalej?

 Na razie stara się o tym nie myśleć. Oczywiście, także w Polsce zdarza się, że ludzie mają żony i kochanki - to nic zdumiewającego. Żeby mieć kochankę, nie trzeba zaraz wyjeżdżać do innego kraju. Różnice są jednak znaczne. W Polsce kochanka „ma gorzej”. Widzi swojego faceta od czasu do czasu i musi godzić się z tym, że najważniejsze chwile spędza on w gronie rodziny (czytaj: z żoną). Tutaj, na obczyźnie, role się odwracają: to kochanka jest na uprzywilejowanej pozycji. Zwykle wie o wszystkim i godzi się na swoją rolę. Wie, że kiedy dzwoni telefon, to akurat może dzwonić żona. Na wszelki wypadek lepiej jest nie odbierać. Dlaczego zgadza się na taki układ? Dlaczego kobiety godzą się być kochankami zamężnych mężczyzn? To już zupełnie inny i bardzo skomplikowany problem.

Niefilmowa historia
Andrzej zaciągnął w Polsce kredyt na mieszkanie, którego nie był w stanie spłacić z normalnej pensji. Przyznaje, że chciał też uwolnić się od żony, do ślubu z którą czuł się raczej przymuszony. „Wpadli”, więc zgodził się ożenić, choć przyznaje, że nie był to związek z miłości. Mają za to wspaniałego syna - Stasia, który skończył właśnie 5 lat. Andrzej przyjechał do Londynu przed dwoma laty. Dosłownie po paru dniach na imprezie u znajomych poznał Martę. Od razu zaczęli umawiać się na randki. Po miesiącu powiedział jej o dziecku i żonie. Przyjęła to spokojnie. Bardzo był jej za to wdzięczny. Są razem już drugi rok. Znalazł w niej oparcie, którego - jak mowi - żona nigdy by mu nie dała. Wiedzie im się całkiem dobrze. On jest informatykiem, a ona pracuje w biurze pośrednictwa pracy. Najdziwniejsze jest jednak to, że jego „polski związek” stał się dla nich tematem tabu. Andrzej przyznaje, że oboje unikają tego tematu jak ognia.

Marta nie robi mu o nic wyrzutów i przemilcza każdą niezręczna sytuację. Jak twierdzi Andrzej, Marta jest bardzo wyrozumiała. Większym problemem od żony w Polsce są dla nich - jak mówi - niewyrzucone śmieci albo nieumyte po obiedzie naczynia. Andrzej jeździ do Polski kilka razy w roku. Głównie po to, by zobaczyć się z synem. Ostatnio był w kraju na Boże Narodzenie. Dla Marty to, że w Wigilię nie będą razem, nie było w ogóle żadnym problemem. Ona na święta pojechała do rodziców. Za to sylwestra spędzali już razem. On powiedział żonie, że musi wracać do Anglii, a cichaczem pojechał do swojej kochanki. Andrzej nie lubi słowa „kochanka”. Twierdzi, że Marta jest bardziej „jego kobietą” niż żona. Ma tę świadomość, że dla wielu kobiet sytuacja, w jakiej znajduje się Marta, byłaby nie do zaakceptowania. Ona jednak znosi to milcząco, a on uważa, że jest to dowód jej wielkiej miłości do niego. Andrzej wie, że robi źle, ale żonie nie chce nic powiedzieć, bo boi się, że straci przez to syna.W filmach takie historie kończą się zwykle dramatycznie. Żona morduje kochankę. Mąż morduje żonę. Żona i kochanka przypadkiem dowiadują się o sobie nawzajem, poznają się, zaprzyjaźniają, a wspólnego mężczyznę postanawiaja utopić w wannie. Mąż morduje kochankę i idzie na wiele lat do więzienia. W prawdziwym życiu tego typu historie nie kończą się zwykle aż tak sensacyjnie. Potrafią ciągnąć się całymi latami bez żadnego rozwiązania. Imiona bohaterów artukułu oraz szczegóły mogące pomóc ich zidentyfikować zostały zmienione.

Dariusz C.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz